Przelecz Stok La.

Dzis najtrudniejszy dzien Treku, ale zarazem najpiekniejszy.
Zaczelismy dosc wczesnie rano. Do konca nie wiedzielismy, ktoredy isc, ale po chwili znalezlismy w polnocnej czesci doliny nasza sciezke. Z dolu droga nie wydawala sie tak stroma, ale z kazdym krokiem okzalywalo sie ze podejscie jest dosc wymagajace i po obejrzeniu sie za siebie okazywalo sie, ze roznice wysokosci sa dosc spore. Po 0,5 godz drogi doszlismy do wlasciwego podejscia, ktore wymagalo trawersowania stoku. Nie bylo latwo, kazdy trawers wymagal zatrzymania sie i wyrownania oddechu i rytmu serca. Droga byla dosc stroma, ale pikanteri calemu podejciu dodawalo to, ze bylismy na wyskosci 4500 m n.p.m. i dodatkowo na plecach mielismy plecaki z calym naszym dobytkiem.
Ostatnie kilka trawersow przed szczytem bylo dosc strome, a dodatkowo szlismy po pyle skalnym, ktory osuwal sie spod nog. W tym momencie wlaczyla sie u mnie adrenalina i kilka dziesiat krokow pokonalem bez zatrzymania. Moje oczy wypatrywaly szczytu przeleczy no i w koncu sie doczekaly bylismy na siodle. Juppi. Teraz potrzebowalem okolo 20 min, zeby w pelni wypoczac i moc kontemplowac widoki. Bez plecaka wybralem sie na pobliskie skalki, zeby miec jeszcze lepszy widok na okolice.
Po dluzszym odpoczynku i serii wielu zdjec zaczelismy schodzic w dol. Po drugiej stronie przeleczy znajdowala sie przepiekna dolina. Zejscie dosc strome, takze na palcach pojawily sie pecherze, ale widoki i radosc ze zdobycia przeleczy przycmiewaly lekki bol.
Po 2 godz wedrowki dotarlismy do campingu, jednak nie zostalismy tam na noc. Kolejne 2 godziny zajelo nam dojscie do wioski Stok. Gdzie okazalo sie ze uciekl nam autobus. Udalo nam sie jednak dotrzec do Leh prywatnym samochodem oplaconym na wspole z Czechami, ktorych spotkalismy w wiosce. Tak zladowalismy w Leh, gdzie bedziemy odpoczywac przed kolejnym trekiem.

Zdjęcia (4)

Komentarze (0)